Idzie burza, pachnie ziemią zroszoną deszczem,
przed wieczorem będzie ulewa jeszcze...
Jest ciepły wieczór i nie przeszkadzają mi grzmoty- lubię burzę.
Lubię ją z lat dziecięcych, kiedy biegało się boso po kałużach.
Zawsze wprawiała mnie w zachwyt- uwielbiałam snuć o niej piękne obrazy.
Nie przeszkadzało mi, że większość ludzi unika burzy w panice...
Te kilka zdjęć zrobiłam z perspektywy 6 piętra, gdy chmury układały się do tornada,
gdy w oddali słychać było głośne "pomrukiwania",
a ja za chwilę musiałam wyjść na Eucharystię ;)
Skończyło się jednak "na strachu", bowiem zerwał się silny wiatr i rozgonił
to "całe towarzystwo" burzowe i tyle...
Dwie godziny później, gdy wracałam z Eucharystii, towarzyszyły mi rozkrzyczane jaskółki,
które obniżyły lot za owadami. Nie sposób zrobić im zdjęć, bowiem poruszają się zbyt szybko
Pozdrawiam i życzę wspaniałych chwil :)
Jadwiga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)