Postanowiłam, że od teraz będę publikować posty o przeczytanych lekturach. Wprawdzie dzisiejszy nie traktuje jeszcze o przeczytanej pozycji, a jaj zakupie i moim, w związku z nią, postanowieniu. W zasadzie chciałam zakupić tylko tytuł "Moc słabości", ale po dodaniu do koszyka i kontynuowaniu zakupów; przeszukiwaniu wśród pozycji tejże autorki innych tytułów, księgarnia mi "podrzuciła" mi reklamę dwupaku: "Ciche cuda i Moc słabości" Dwupak oczywiście dużo tańszy, a i tytuł drugiej pozycji intrygujący. Przeczytałam recenzję i fragment lektury i postanowiłam o dwupaku. Odebrałam z księgarni i za chwilę zasiądę do niej...
Opis produktu zaczerpnięty ze strony Empiku zamieszczony pod lekturą;
Trudy dzieciństwa, anoreksja, bulimia, nieudane małżeństwo, samotne
macierzyństwo, wieloletnia terapia jako osoby współuzależnionej,
odrzucenie przez osoby najbliższe, doświadczenia z wymiarem
sprawiedliwości i wiele innych – nie odniosły zwycięstwa nad uśmiechem i
głoszoną przez autorkę tezą, że cokolwiek nas w życiu spotka, nie
należy zamykać serca na drugiego człowieka i miłość.
Niemczynow, znana z niebywałego autentyzmu, dzieląc się skrawkami ze
swojej codzienności, łamie stereotypy dotyczące osób pochodzących z
trudnych środowisk. Jej odważne szczerość, wylewność i humor działają
terapeutycznie, inspirując do poddania się refleksji nad własnym życiem.
Napisane z gawędziarskim talentem opowieści o drodze zwykłej
dziewczyny, która mimo licznych upadków i traum żyje życiem ze swoich
marzeń, pozwalają spojrzeć w przyszłość z rozbudzoną nadzieją.
Czytelnik – wciągnięty w wir wydarzeń pozbawionych przykrywki fikcji –
otrzymuje dowody na to, że spokojna codzienność nie zależy od stanu
posiadania, lecz od tego, co nosimy w najpilniej przez nas strzeżonych
zakamarkach duszy.
Optymizm bijący z szokujących faktów został przekuty w CUDA, a walka
stoczona na polu ludzkiej słabości stała się fundamentem
nieprawdopodobnej MOCY.
Połączenie powyższych wciska w fotel, nie pozwalając oderwać się od lektury.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Poniżej fragment książki zaczerpnięty z internetowej strony Granice.pl
Spróbuj zrozumieć, jak działa nasza ludzka psychika. Ja nie znam
terminów psychologicznych ani nie dysponuję wystarczającą wiedzą
psychologiczną, aby podeprzeć się naukowymi dowodami, ale na podstawie
doświadczenia życiowego mogę stwierdzić, że przez wiele lat wypierania
zaznanych krzywd nie mogłam przejść do końca przez uzdrowienie. Aby
doznać uzdrowienia, konieczne jest przyznanie, że zostało się
skrzywdzonym. Ja tego nie zrobiłam. Wolałam nieść na swoich plecach
krzyże innych ludzi. Pokutować za nich. Wyznaję to po to, abyś Ty,
przyjacielu, przemyślał swoje doświadczenia i jeśli zauważysz
podobieństwa do moich, to… proszę, nie bierz ze mnie przykładu.
Nie można przypisywać sobie win za całe zło tego świata. Aż
strach pomyśleć, jak to wpływa na poczucie własnej wartości. Złe duchy
tego świata żerują na ludziach pokrzywdzonych. Nie chcą ich puścić,
wmawiając im, że popełnili czyny niewybaczalne. A tak naprawdę,
przyjacielu, wybaczyć można WSZYSTKO! Przebaczenie i miłość są antidotum
na wszystkie życiowe bolączki.
W jaki sposób brak przebaczenia i miłości odbiły się na mnie?
Otóż przez lata pisarstwa byłam tak zakompleksiona, że bałam się nazwać
siebie pisarką. Dasz wiarę? Napiszę o tym w jednej z kolejnych
opowieści. Lata terapii, w których trakcie uważałam siebie za… –
wybacz to słowo, proszę – popierdoloną i niezdolną do życia na tym
świecie, nie wzruszały kompletnie ludzi, którzy mnie krzywdzili.
Najbliższa rodzina, były mąż i wiele innych ludzi wiedzieli, że się
leczę, lecz chyba woleli tego nie wiedzieć.
Ludzie krzywdzący nas często wcale nie zdają sobie sprawy, że to
robią, a my, wypierając nasze krzywdy, sami dajemy im na to
przyzwolenie. No bo skoro nic nie mówi, to przecież wszystko jest w
porządku. Ale jak już powie, to… Oh my God! To dopiero się dzieje!
Jakim prawem śmiem mówić głośno o doznanych krzywdach? – czytaj: „Nie mów nikomu, co dzieje się w domu”.
W jakim świetle stawiasz rodzinę? – czytaj: „Nie mów nikomu, co dzieje się w domu”.
Jak śmiesz prać brudy i opowiadać o tym, że chodziłaś na terapię
ludzi współuzależnionych? – czytaj: „Nie mów nikomu, co dzieje się w
domu”.
Wstyd, wstyd, wstyd!
I tak dalej, i tak dalej…
A czy bodaj raz krzywdziciele zadali SOBIE pytania: Czy ja na
pewno jestem w porządku? Czy może powinienem/powinnam pochylić się nad
swoim życiem? A może trzeba by było kogoś przeprosić?
Nie… taka refleksja rzadko nadchodzi.
Pokrzywdzony ma siedzieć cicho. Bo tak lepiej, bezpieczniej.
Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Czego uszy nie słyszą, można
uznać, że nie istnieje. Owszem, istnieje! I warto, kochany przyjacielu,
otwierać się na prawdę. Starać się stanąć w niej, mimo
wszystko. Moje wyznanie nie jest próbą obwinienia kogokolwiek o
cokolwiek. Moje wyznanie jest raczej krzykiem wołania o ludzką refleksję
nad pochopnym wydawaniem osądów o innych ludziach. Dziś pragnę wreszcie
uznać, że zaznałam wielu krzywd, a jeszcze więcej sama ich wyrządziłam
drugiemu człowiekowi. Staję w prawdzie, przyznaję: nawaliłam. Zrobiłam
źle. Rozwaliłam życie sobie i wielu innym ludziom po drodze. Mój grzech
będzie zawsze przede mną. ZAWSZE. On mnie motywuje do tego, aby
codziennie żyć wybaczeniem i starać się być coraz lepszym człowiekiem.
To dlatego piszę książki. Moim powołaniem jest nieść dobro za pomocą
słowa. Czy mi się to udaje? Nie mnie to oceniać.
Czy ci wszyscy ludzie, którzy mnie skrzywdzili i którzy
skrzywdzili Ciebie, przyjacielu, są gotowi stanąć w prawdzie i przyznać
się do tego? Kamieniami z wyrytym hasłem: „Nie mów nikomu, co dzieje się
w domu”, łatwo jest rzucać. Ludzie nie chcą mówić o swoich występkach.
Bo najpierw musieliby je uznać przed samym sobą.