...można by tak rzec, że niemal samo.
Dziś dostałam takiego kopa- o nim kiedy indziej-
że rzeczywiście niemal samo się uszyło, a właściwie, dokończyło,
tak, bym mogła już zdradzić, co wyszło spod maszyny ;)
Zawsze chcialam miec "fartuszki" na krzesłach; jakoś tak schodziło na margines...
Matriału starczyło na obrus, a właściwie będą dwa; drugi nieco większy.
I jeszcze obszyję z resztek wieko ratanowej pufy, która i tak wciąż stoi obok stołu ;)
Jadwiga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)