sobota, 13 kwietnia 2019

2076/ Requiem...

To była uczta nie tylko dla uszu, ale i dla duszy...
Atmosfera niepowtarzalna; zaduma i łzy wzruszenia;
kwiatów setki- chyba ciężarówką przywieziono 😍
Chyba potrzebowałam zatopienia się w dźwiękach owego dzieła... 😏
A co o swoim dziele pisze sam Krzysztof Herdzin?



Requiem aeternam dona eis, Domine, et lux perpetua luceat eis.
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci.

"Upamiętniając moich bliskich, chciałbym ukazać śmierć jako stan spokoju i pogodzenia się z tym, co nieuchronne. Nie w sposób budzący niepokój czy trwogę – bo o tych, którzy odeszli, myślę raczej pogodnie i tkliwie. Dlatego właśnie o zmarłych opowiadam w nastroju kontemplatywnym, przepełnionym nadzieją, optymizmem i miłością. Wierzę, że śmierć jest radosnym spotkaniem ze Zbawicielem, nie męką i karą za grzechy.
Przejście do innego wymiaru – życia wiecznego – odbieram jako naturalny dla każdego chrześcijanina krok. Proces pogodny i jasny, daleki od ciemności i rozpaczy. Śmierć nie musi być interpretowana wyłącznie w kategoriach smutku, jest przecież przejściem do lepszego świata. Ufam, że refleksja nad kwestią śmierci i ulotności życia pomaga odnaleźć nam jego sens. Tylko głęboka kontemplacja i akceptacja śmierci może przynieść spokój umysłu i ducha. To właśnie kontemplacja pomaga nam uduchowić nasz obraz śmierci i przygotować się na jej przyjęcie.
Pisząc moje Requiem, świadomie zrezygnowałem z części Dies Irae, która zgodnie ze znaczeniem tytułu – Dzień Gniewu – jest przepełnioną bólem i cierpieniem, krwawą, apokaliptyczną wizją Sądu Ostatecznego. Z kolei część Kyrie Eleison – po konsultacji z teologiem – zbudowałem dość nietypowo, na bazie radosnego powitania Zmartwychwstałego Jezusa, zwycięskiego Króla, któremu dziękujemy i którego wielbimy za dokonane pojednanie. To triumfalna aklamacja hołdu i uwielbienia – taka, jaką była w oryginalnej liturgii, choć w naszej tradycji to zawołanie nie jest współcześnie rozumiane jako uwielbienie, lecz raczej jako błaganie o miłosierdzie, pełne powagi i smutku.
Nieważne, co robimy, ważne, ile miłości w to wkładamy. I choć moja miłość do tych, których brak między nami nadal jest żywa, to pozostaje ona wciąż niespełnioną tęsknotą. Chcę okazać swoją głęboką miłość wszystkim moim bliskim, którzy odeszli…"
 W światowym prawykonaniu Requiem Herdzina  pod batutą kompozytora, wezięli udział  znakomici soliści śpiewacy, chóry bydgoskiej Akademii Muzycznej i Orkiestra Symfoniczna FP. Na estradzie pojawiło się ponad 160 wykonawców. Dzieło, skomponowane na specjalne zamówienie Filharmonii Pomorskiej, to ponad godzina muzyki, składająca się z dziewięciu oryginalnych części z łacińskim tekstem, odwołująca się do medytacyjno – kontemplacyjnego charakteru mszy żałobnych Gabriela Fauré i Maurice’a Duruflé.
Do domu wróciłam z niezapomnianymi obrazami z koncertu, wrażeniami, które zapiszą się w pamięci na długi czas, Wzruszeniem i zadumą, wzbudzającą pochylenie się nad przemijaniem.
Wróciłam też z biletem, na którym swój autograf złożył sam Pan Herdzin 
i przyznam się nieskromnie, że chyba tylko ja odważyłam się podejść jeszcze przed koncertem do kompozytora, wykorzystując przypadkowe spotkanie przed gmachem Filharmonii
(jak to dobrze jest nosić przy sobie długopisy 😉)
Parę zdjęć z koncertu pobranych z profilu na FB Filharmonii Pomorskiej
autorką jest Jowita Franz











I jeszcze miłe przesyłki, którymi nie sposób się nie pochwalić




I od Wujka...


Kochani, na koniec prośba: 
ponieważ ja od jakiegoś czasu nie wysyłam do Was karteczek okolicznościowych, bardzo proszę by do mnie też nie wysyłać, bo prawdę mówiąc, źle się z tym czuję, a i poczta znacznie podwyższyła opłaty (mnie już nie stać 😤 ). Wystarczy Wasza pamięć tu, na blogu, gdy parę ciepłych słów skierujecie do mnie- na prawdę, dla mnie to dużo 💖💖💖
Jadwiga

2 komentarze:

  1. Jadziulku, to naprawdę niezapomniane przeżycie.
    Chyba gdzieś blogerek schował Twoją prośbę, bo jej nie widzę.
    Uściski<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała sprawa- pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń

Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)

3167/ Wierzę w świętych obcowanie...

"Na granicy drogi nie ma drogi, jest meta.   Na granicy wspinaczki nie ma wspinaczki, jest szczyt. Na granicy nocy nie ma nocy, jest św...