W pełnym słońcu, w mrozie przekraczającym minus 10 stopni, na bezchmurnym niebie, pojawia się ku memu zaskoczeniu, klucz ptaków wędrujących. Sądzę, że odkładały swój odlot w cieplejsze strony do czasu, właśnie, przymrozków, które uniemożliwiły im poszukiwania pożywienia na żerowiskach Ptasich Wysp w Dolinie Dolnej Wisły i Żwirowni Skoki tak niedaleko oddalonych od dzielnicy, w której mieszkam. Latem i w ciepłe dni można zapuścić się tam piechotą, zahaczając o drewniany Kościółek Niepokalanego Poczęcia w Kozielcu. Foty nieco poruszone, ale trudno nie poruszyć aparatem, goniąc je po niebie.
Żwirownia Skoki- krótki filmik godny zainteresowania.
Jadwiga
Niesamowite,gdzie one lecą w taki mróz ?Ciekawe co to za ptaki.Ja dzisiaj widziałam w parku dzięcioła który stukał w pień drzewa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Zawsze mnie zastanawia jak wędrowne ptaki radzą sobie bez nawigacji i GPS-u.
OdpowiedzUsuńTulaski posyłam, Jadziulku<3