Moja pierwsza od młodzieżowych lat, kiedy to z Mamą pasjami tworzyłyśmy rzeczy ze sznurka. Ówczesny jednak sznurek był szorstki i po dłuższym tworzeniu kaleczył ręce. Ale my, z Mamą, nie zważałyśmy na otarcia, bo liczył się efekt. A były to kwietniki podwieszane, siatki na zakupy o drobne ozdoby sznurkowe; które to były w modzie i tzw. dobrym tonie, jak ilość dywanów w czasach pustych półek i bonów dla młodych małżeństw 😁 Zatem historia lubi się powtarzać i wraca moda na makramy, obręcze ozdobne, łapacze snów (ale to nie moja bajka) i wiele sznurkowego drobiazgu. Swoją makramę stworzyłam z bawełnianego sznurka, na wolnych zajęciach, w naszym bydgoskim ADH, dzięki uprzejmości Agnieszki, właścicielki owego raju kreatywnego, gdzie bardzo często też odbywają się warsztaty wszelkiego kreatywnego regimentu. W jednym z poprzednich postów uchyliłam nieco więcej rąbka tajemnicy...
A tu już gotowa makrama; nie jest duża, zaledwie na małą doniczkę, ale chodziło o odskocznię i odreagowanie, a także przypomnienie sobie splotów...
Jadwiga
Czyli dobrze się domyśliłam:) Makramy w Twoim wykonaniu jeszcze nie widziałam, skarbie - piękna!
OdpowiedzUsuńTulam<3