Któregoś dnia, będąc w cukierni, zauważyłam na ladzie cukierki w słojach.
Zapytałam ekspedientkę, czy jak będzie pusty, mogłaby mi go odstąpić.
Zapytałam ekspedientkę, czy jak będzie pusty, mogłaby mi go odstąpić.
Pomyślałam, że będę miała gdzie trzymać guziki, których mam parę kilogramów :p
Słój 3-kilogramowy, a może i nieco więcej, plastikowy i przezroczysty,
to jak nic, pojemnik na guziki i zmieszczę w nim wszystkie, jakie mam.
Postał słój z guzikami jakiś czas na półce w surowym stanie;
zanim wyjęłam kawałek tapety, koronki, serwetki, kwiaty...
...i guziki, oczywiście ;)
...i guziki, oczywiście ;)
...i maszynę...
...by nadać jemu nowego wyglądu...
A moje zajęcia odbywały się w takich okolicznościach
w których nie brakowało "kibiców" :p
...a temperatura powietrza rosła ;)
...nie dając jednak rady tej leżącej bieli ;)
A w kolejnym poście będzie o następnym słoju innej "urody",
o ile uda mi się zrealizować mój nowy zamiar...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)