W odpowiedzi na projekt: "Słoik z niespodzianką" (banerek na pasku bocznym),
przytargałam do domu kolejny słój po cukierasach z zaprzyjaźnionej cukierni.
Ten słój nieco mniejszy, bo 2,7- kilogramowy i o innej budowie.
Postanowiłam poświęcić go na ów projekt i obdarować nim kogoś przypadkowego;
może Panie z zaprzyjaźnionej cukierni?... ;)
Tymczasem jednak jego budowa sprawiła mi kłopot z wymyśleniem, jak go "urządzić".
Padło na dekupaż.
Jest to mój pierwszy raz, toteż proszę o wyrozumiałość :p
Żółtą pokrywkę potraktowałam gesso, nakleiłam szydełkową serwetkę
i ozdobiłam kwiatkami z zimnej porcelany, które dostałam od Danusi parę lat temu :p
między kwiatki powtykałam listki ze sztucznych kwiatów
z komunistycznych jeszcze zasobów (bo ktoś pytał) :p
Jedynie centralny kwiat jest odzyskany z przechodzonej broszki ;)
z komunistycznych jeszcze zasobów (bo ktoś pytał) :p
Jedynie centralny kwiat jest odzyskany z przechodzonej broszki ;)
Potem się okazało, że to nie było gesso, a emalia akrylowa satynowa :p
No cóż, już robię takie błędy i to coraz częściej :/
Dekupaż to nie moja bajka; nigdy też nie poczyniłam
ani jednego centymetra kwadratowego w tej technice.
Ale jak to powiadają: "Potrzeba matką wynalazków".
W moim przypadku jednak nie o wynalazek chodziło,
a bardziej o potrzebę ozdobienia słoja z przeznaczeniem na niespodziankę,
o zakasanie rękawów, i krok po kroku, za podpowiedzią przyjaciółki Agnieszki,
a bardziej o potrzebę ozdobienia słoja z przeznaczeniem na niespodziankę,
o zakasanie rękawów, i krok po kroku, za podpowiedzią przyjaciółki Agnieszki,
zakupem potrzebnych preparatów i mozolnym oklejaniem,
kawałek po kawałku, owego słoja.
Nie wiem, czy widać to na zdjęciach, ale część zostawiłam przezroczystą.
Ktoś gotów zapytać: "Dlaczego tak?"
Bo jako niespodzianka, zamieszka w nim misiaczek, o którym we wstępie
i będzie dopilnowywać wrzucanych do słoja dobrych myśli.
Jak dobrze zrozumiałam z zasad zabawy,
ideą owego słoja z niespodzianką ma być to,
by obdarować nim nieznajomą osobę ;)
Jak wrzucę do niego parę zapisanych myśli, wtedy Wam go pokażę.
Wtedy wezmę głęboki oddech i wyjdę przed dom...
Czy znajdę w sobie tyle odwagi wobec obcej osoby?
A jak zachowa się obca osoba wobec mojego gestu?
O tym i o tamtym po wykonaniu zadania.
Pytanie brzmi: "Ile zajmie mi jego wykonanie?"
I was zapraszam do tej przemiłej zabawy ;)
Kto się odważy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)