Do tej pracy, która od paru dni rządzi się na moim biurku, musiałam stworzyć kwiaty. Parę papierowych z danej kolekcji miałam, parę nie-moich i... czerwony foamiran poszedł w ruch. A ponieważ chodziło za mną, by zakwitnąć kwiaty z jedwabiu naturalnego, zatem póki Big Shot na rozruchu, powycinałam i te, tym bardziej, że wykrochmalony i wyprasowany jedwab czekał od czasu warsztatów z Liną. Nieskromnie przyznam, że jedwabne kwiaty tworzyło mi się cudownie wbrew obawom, że może się siepać jedwab. Ale nie. Na warsztatach jedwab barwiłyśmy same farbami do niego przeznaczonymi; mój to szal wyczajony w second handzie. Do modelowania płatków (na gorąco) miałyśmy specjalne narzędzie z wymienianymi końcówkami, które do złudzenia przypominało lutownicę. Ja uciekłam się do żelazka i o dziwo, nie sprawiało mi kłopotów modelowanie nim.
I mój wykrochmalony i wyprasowany szal jedwabny. Jak po wykrochmaleniu i wyprasowaniu szeleścił jak pergamin, to wiedziałam, że się uda z niego stworzyć kwiaty. Jest pięknie wybarwiony, czego zdjęcie nie oddaje, dzięki czemu kwiaty wyglądają łudząco naturalnie.
Jadwiga
Kwiatowe cuda wyczarowujesz, Jadziulku.
OdpowiedzUsuń<3