Sobota upłynęła mi na pobycie w Muzeum Okręgowym- Galeria Sztuki Nowoczesnej. Pobyt upłynął na obejrzeniu prac Hanny Oinonen, a po tym na warsztatach z tworzenia Motanek. Dzisiejszy post poświęcę jednak Motance, którą tworzyłam na owych warsztatach, bowiem zdjęć z warsztatów i wystawy jest sporo, zatem podzieliłam je na dwa posty. Dlaczego wpierw Motanka a nie wystawa? Mając do dyspozycji gałganki, sznurek, zioła, ziarna i wszelkiego regimentu korale oraz dwie ręce (choć nie w 100% sprawne), Motankę tworzyłam z myślą, troską i czułością o Jednej z Was i puściłam ją w świat... Motanka Podróżka, lalka intuicji i wewnętrznego głosu, bo tak się właśnie nazywają owe laleczki towarzyszące w podróży.
Podróżki przeznaczone są do ochrony i towarzyszenia wędrowcom. Jeśli potraktujemy drogę dosłownie, to można uznać, że Podróżka ma za zadanie chronić nas w wyjazdach czy wycieczkach. Jeśli podejdziemy do drogi metaforycznie, to zakres wsparcia Podróżki znacznie się rozszerza. Jej zadaniem jest utrzymywanie nas w kursie jakości i wartości, które wybieramy jako kierunkowskazy w drodze do naszego spełnienia. Podróżka jest jak wewnętrzny kompas, z którym nigdy się nie zgubimy.
Podróżka może towarzyszyć w jednym konkretnym aspekcie naszego życia – np. na ścieżce zawodowej, sportowej, duchowej, czy miłosnej.
Niektóre mają w ręku woreczek, do którego wkłada się monetę i ziarna, a niektóre mają związane nad głową ręce, by można je zawiesić w samochodzie, przy bagażu, czy plecaku. W moją Motankę tchnęłam troskę i czułość dla Osoby, która zostanie jej właścicielką. Proponuję poczytać w internecie, co to są Motanki, jaką mają moc poszczególne laleczki, jak się je tworzy bez używania takich narzędzi, jak nożyczki i igły, czy wszelkie ostre przedmioty. Ważne jest, by spalić lub zakopać Motankę, jak się rozwiąże, czy zniszczy, to znaczy, że Motanka spełniła nasze życzenie i intencje. Na prelekcję o Słowiańskich Lalkach Mocy zapraszam na końcu postu... Zamieściłam też film, jak wykonać jedną z lalek mocy.
Ps. Nie skończy się na jednej Motance, bowiem skoro tą warsztatową kończyłam w domu, wyciągając drobiazgi potrzebne ku temu, to nie chowając ich, stworzyłam kolejne. Ale o nich w kolejnym poście lub kilku...
Jadwiga
Ciekawe, nie słyszałam dotąd:-)
OdpowiedzUsuń