...i to kilka na raz ;) Jest takie powiedzenie: "Tańcowała igła z nitką"...
a tu szydełko poszło w tany z wełenką ;)
Z tego ich tańca wyszły lukrowane pierniczki na choinkę <3
Niestety nie unosi się zapach ciasteczek w mieszkaniu;
by zmienić ten fakt, postanowiłam jeszcze coś upiec, korzystając z dostępnych jeszcze owoców...
...jedne z moich ulubionych... ;)
Uwielbiam taki widok i... ten zapach świeżych drożdży ;)
...a słyszycie ten cudowny szmer pękających pęcherzyków powietrza?... :)
Musi być dużo owoców i kruszonki na masełku ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)