Ci, co mnie znają trochę lepiej niż dobrze wiedzą, że niekoniecznie lubię przebywać w kuchni dłużej, niż jest to konieczne :p Dziś jednak pobyłam; zabawiałam się produkcją pasztecików. Ktoś powie: paszteciki to paszteciki, żadna filozofia. Zgadzam się, jednak ja je robiłam po raz pierwszy w życiu i to samodzielnie ;) Z moją przypadłością, to wielki sukces. Wprawdzie przepis wzięty z internetu, ale już tyle rzeczy robiłam na internetowych przepisach, że miałam wątpliwości. Ale udały się, nieskromnie przyznam, i oto efekt; smaczne, chrupiące, leciutkie... takie, jakich się powinno spodziewać po rekomendowanych przepisach. Zanim owoce mojej pracy, zdjęcia wczorajszego schodzenia słońca, nie z perspektywy 6 piętra, a z przystanku ;)
A taki wschód mnie dzisiaj witał... :)
...z dowodami pierwszego przymrozku :p
A teraz czas na owoce mojej pracy w kuchni :p
Z pozostałego ciasta zrobiłam roladę jabłkowo- truskawkowo- porzeczkową :)
Wasza chwalipięta Jadwiga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)