piątek, 10 stycznia 2020

2268/ Świat widziany do góry nogami....

Skoro już jet w moim mieście, to nie mogłam się oprzeć, by nie skorzystać z możliwości porobienia zdjęć tej części miasta, z perspektywy wysokości diabelskiego młyna.



 
















Kochani, uwierzcie mi, że byłam przekonana, 
iż po opuszczeniu kosza po pięciu okrążeniach, 
nogi będą się pode mną uginały. Nic bardziej mylnego; 
jakbym wyszła z pokładu tramwaju czy autobusu.
Po zejściu na ląd, oczywiście spacerek, tym bardziej, 
że u boku Oli, która zjechała do mnie na kilka dni.
 





 Spacerek skończył się na odwiedzinach u Pana Sowy 
na szarlotce na ciepło z lodami i polaną czekoladą i latte.
Tuż obok naszego stoliczka takie oto, świąteczne jeszcze, torty.
Zapewne postawione bardziej do ozdoby lokalu, niż konsumpcji.




Jadwiga

5 komentarzy:

  1. Ale super, wspaniałe zdjęcia Jadziu, torty mniam mniam, wyglądają tak ładnie że szkoda byłoby je zjeść. A jak slicznie wyglądają te wszystkie iluminacje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, ja bym się bała, zawsze przerażał mnie diabelski młyn. A torty bardzo apetyczne.
    Buziaczki, kochana<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przejażdżka Diabelskim Młynem - magia.
    Torty też rewelacyjnie wyglądają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)

3160/ Old Marina w mini albumie...

  Jaszcze przed wakacjami Scrap Boysi zrobili mi niespodziankę sześciu kolekcji papierów w tym właśnie najnowszą Old Marinę , z której dop...