Dzisiaj miało być zupełnie o czym innym, ale jedna maleńka istotka zmieniła wszystko. Postanowiłam zatem zrobić obchód mojego balkonowego ogródka w ten listopadowy wietrzny dzień. Zacznę od nagranego filmiku 😊💝 Przyznajcie, że trzeba mieć niebywałe szczęście do odwiedzin tak zacnego gościa, jakim niewątpliwie jest fruczak gołąbek. Mieszkając na 6 piętrze, nigdy bym się nie spodziewała gościć go w swoim balkonowym ogródku, tym bardziej w listopadowy, zimny i wietrzny dzień. A on jednak nie bacząc na to, że wiatr nim pomiata, postanowił posilić się nektarem z pelargonii, która jeszcze cieszy swoim kwieciem, mimo jesieni. Owad jak koliber, jednak to ćma, która potrafi machać skrzydełkami kilka tysięcy razy na minutę, wydając przy tym dźwięk podobny do dźwięku wydawanego przez kolibry, a przypominający właśnie fruczenie. I tyle go widziałam. A może aż tyle?...
A miałam już się pozbyć pelargonii, ale zauważyłam, że jeszcze gdzieniegdzie puszcza pączki, zatem dałam jej jeszcze trochę czasu na ich rozwinięcie, a że jak na listopad jest ciepło, to kto wie, do kiedy kwiaty się uchowają.
A na balkonie lekki bałaganik; a to z powodu silnego wiatru, który pomiatał wszystkim i wszystkimi, także owym gościem- fruczakiem.
I dalsza część obchodu, a w zasadzie, spojrzeniem przez okno z perspektywy biurka, z sikorkami w roli głównej 😊
Jadwiga
Jakie kochane sikoreczki.
OdpowiedzUsuńTulam<3
Małgosia X
Jacy mili goście :D
OdpowiedzUsuń