Ostatnio robię porządki w przydasiach i resztkach, których kiedyś tam wyrzucić było żal. I tak wpadłam na paski brystolu, a których natychmiast poczyniłam miniaturowe zeszyciki. Nie robiłam im sztywnej okładki, a jedynie obwolutę z reszteczek skóry sztucznej. I tak powstały 3 sztuki; akurat, by wpisać numer telefonu i inicjały jego właściciela 😉
A wieczorkiem zanurkowałam w kuchni i poczyniłam sobie pigwę. A właściwie pigwowca. Będzie co podjadać do herbaty 😊
Jadwiga
Jakie urocze maleństwa. Jestem pod wrażeniem, że można coś tak malutkiego wykonać. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNotesiki wyszły uroczo i tak troszkę vintige :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam robić różne zaprawy, pigwy nigdy nie robiłam, ale zawsze kupuję w pewnym sklepie z herbatami. Hihi, może czas popróbować czegoś nowego?
Też nigdy nie robiłam pigwy- pierwszy raz i to bez przepisu, a z opowieści. Wyszła pyszna, akurat do podjadania z herbatką zamiast ciastka czy konfitur. Jest też na cukrze trzcinowym ;)
Usuń