Jeszcze przed niedomaganiem poszyłam sobie woreczki na zioła. Na pachnące zioła. Do tej pory mam wypełnione dwa; lawendą z własnego balkonowego ogródka i lipą.
Kochani, mało mnie ostatnio, bowiem nie niesprawność prawej ręki ogranicza znacznie moje możliwości w tym względzie. Natomiast nie ogranicza mnie w niczym lewa ręka- w zeszłym tygodniu nawet składałam nią podpis w urzędzie pod dokumentami- dobrze, że akceptują taką możliwość. A ponieważ nie lubię pustki w życiu, toteż w przerwach między rehabilitacją układam puzzle i będę udostępniać posty z ich układania.
Jadwiga
Śliczne te woreczki:) Ja woreczków nie mam ,ale ziółek mam nazbieranych bo w okolicy ktoś organizuje spacery zielarskie :)
OdpowiedzUsuńPiękne woreczki, wyobrażam sobie Jadziu ten wspaniały zapach ziół. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCieszę się że już jesteś,wracaj szybko do pełnej sprawności.Śliczne takie pachnące woreczki.
OdpowiedzUsuńUściski
Praktyczne i ładne woreczki :)
OdpowiedzUsuńDobrze robisz, że się rehabilitujesz, jak masz możliwości. Ja zaniedbałam doleczenie i samo unieruchomienie barku po wybiciu (to nie z głupoty, ale syn miał kilka miesięcy i musiałam jakoś go podnosić itp.) i do dzisiaj wracają bóle i niemożność wtedy normalnego funkcjonowania.
Dbaj o siebie. Życzę zdrowia :)
Ale Cię podziwiam, dla mnie układanie tych fragmencików to masakra, za szybko się poddaję.
OdpowiedzUsuńJadziu rehabilituj się, to bardzo ważne. Ja od 90 tego roku, rehabilitowałam się non stop, na kasę, za kasę. Gdy przez ponad trzy miesiące po operacji barku miałam unieruchomioną całą rękę nauczyłam się pisać na komputerze lewą ręką. Szkoda że tego nie ćwiczyłam. Teraz znowu piszę dwoma palcami.
oj, rozpisałam się
pozdrawiam :-)