środa, 29 stycznia 2025

3238/ Co słychać po siódmej trzydzieści...

 Siódma trzydzieści o tej porze roku to zdecydowanie odpowiednia pora na robienie zdjęć z perspektywy 6 piętra. Gdy do tego widoku dołożyć wędrującą mgłę, to wychodzą niezwykłe foty. A oto i one, a jest ich sporo, bowiem mając zagwostę, które wybrać, wstawiłam te najbardziej wyraźne spośród jakichś 50 fot.











I nadzieja na słoneczny, bezchmurny dzień.








A opadając sprawiła,że krzewy i drzewa "roniły łzy".




Ps. Post miał pójść wczoraj (28,01), ale sporo czasu zeszło mi na poszukiwaniach w mieście pewnej rzeczy, a wieczorem już mi się nie chciało. 

Jadwiga

3 komentarze:

  1. Uwielbiam poranki, u nas są ferie, więc o 6.30 w niektóre dni wyjeżdżam do Wnuków, podziwiam mgiełkę nad wrzosowiskami- cudo.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakie piękne zorze bywają o 7 nad ranem... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)

3268/ Steampuk Journey- album...

Trochę czasu mi to zajęło, ale nie żałuję go jako stracony, bowiem jestem z niego dumna. A może dzięki niemu odnoszę takie poczucie. Album s...