I tak jest ze mną... Ci, którzy mnie znają wiedzą, że ja jak ten chłop, wszystko muzę podnieść co leży na mojej drodze. Każda drobnostka: guzik, zawieszka, koralik etc. etc. które poniewierają się na ziemi, poruszają wyobraźnię. Jej oczyma widzę każdą znalezioną rzecz na swoich pracach :p Chwalę się dzisiejszym tylko zbiorem, będąc na spacerku z wnusiami. Oto efekt trzygodzinnej nieobecności w domu. Oczywiście nie będę tego dźwigać do kraju, zostawię u córki, być może kiedyś będąc u Niej, zabawię się w scrapbooking. Nie wspomnę o bilonie, po który nikt się tu nie schyla, jeśli są o małych nominałach ;) Przez mój dwumiesięczny pobyt u córki nazbierałam w sumie spokojnie licząc z 5 funtów. Faktem jest, że u siebie też schylam się po każdy drobiazg, na którego widok uruchamia się wyobraźnia, a który może się przydać :) Ktoś powiedziałby, że to chore, być może, ale mnie to odpowiada ;) Tylko nie myślcie sobie, że znoszę do domu każdy śmieć czy grat, o nie, nie należę do "rodziny zbieraczy"; w grę wchodzą drobiazgi mieszczące się w malutkim woreczku
No i oczywiście, nie mogłam się oprzeć wyprzedaży poniższych ;)
Ps. idę szukać w moim archiwum zdjęciowym albumu z torebek śniadaniowych,
bowiem tworząc tego posta przypomniało mi się o tym tworze...
Sama jestem ciekawa, jak on wyglądał. O ile zachowały się zdjęcia :/
Wasza Jadwiga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)