I owych spotkaniach z naturą, teraz, wiosną, najbardziej jestem sobą :) Dziś parę zdjęć z niezaplanowanego wyjazdu na działkę przyjaciół, na pożegnanie kwietnia i pierwsze grilowanie :)))
Te same miejsca, te same kwiaty i ptaki te same, może nawet ich więcej, ale poukrywały się w gałęziach drzew i krzewów, przed niepożądanym wzrokiem potencjalnego zagrożenia dla nich ;)
W tym miejscu chciałam udostępnić odgłosy owadów, ale to są ponad godzinne filmiki :p
Przed grilowaniem należało nieco wypocząć ;)
A potem wielka wyżerka, przygotowywana przez syna ;)
Błękitne niebo nad głowami co i rusz przecinane było przez bezszelestne odrzutowce
Ten uschnięty korzeń za płotem, intryguje mnie od dawna... :p
W tych drzewach ptasi gwar aż wzbudzał zainteresowanie,
jednak trudno w gałęziach wypatrzeć choćby jednego skrzydlatego ;)
W tej choince znalazło schronienie sporo kosów :)
Wylatują jakby wystrzelone z procy i takoż samo wracają z żeru ;)
Gdyby nie intensywność pomarańczowej barwy brzuszka tego jegomościa- rudzika,
byłby całkiem niewidoczny, a tak udało mi się złapać go na trelach :)
A to jajeczko, dawno zgubione, znalazłam na jednej z działkowych ścieżek ;)
kto wie, czyje ono?...
kto wie, czyje ono?...
Wasza Jadwiga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)