Kolejne zdjęcia z okien mieszkania,
tuż przed burzą; odwrotnie, niż jesteśmy przyzwyczajeni;
na ciemno- granatowym niebie tęcza, tuż przed wieczorem...
...dopóki gdzieś od zachodu nie zaczęły nadchodzić białe chmury;
widok co najmniej dziwny- jakby ktoś odtwarzał film od tyłu ;)
A gdy tęcza zniknęła, "odezwała" się burza,
i trwała kilka dobrych chwil ;)
Przepiękna tęcza, po niej burza, a przez cały dzień słońce, które tylko na chwilę ustąpiło miejsca deszczowi, niosło nadzieję na poprawę pogody; na ocieplenie. Nic z tego, Kochani. Wracając o godz. 21 z Liturgii zmarzłam na kość; było nieprzyjemnie zimno :p
Tylko mój "M" nosi odważnie lekką wiatrówkę zamiast kurtki, ja chętnie powróciłam do zimowej już jakiś czas temu, po pierwszym ochłodzeniu; myślę: nie ma głupich ;)
Wasza Jadwiga
Ps. kochani, znowu znikają jakimś cudem Wasze komentarze- choć nie ma ich pod postami, ja je widzę, otrzymuję je na e-maila i stamtąd odpisuję, byście nie martwili się ich znikaniem :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)