To, że uwielbiam spoglądać w niebo, mając ku temu wspaniałe warunki, jakie daje zamieszkanie na szóstym piętrze, to wiecie, zatem kilka ostatnich spojrzeń, które wydały mi się godne uwiecznienia... Pierwsze trzy zdjęcia przed zachodem słońca po burzy...
...by rankiem obudzić się we mgle, gęstej niczym; jak to powiadają- mleko...
...która ustępowała z minuty na minutę, odsłaniając nocne tajemnice miasta...
Natomiast z niedzieli na poniedziałek, przed świtem, spotkał się Księżyc i Wenus- druga pod względem odległości od Słońca planeta Układu Słonecznego. Jest trzecim pod względem jasności ciałem niebieskim widocznym na niebie, po Słońcu i Księżycu.
I wczorajszy rozogniony zachód słońca
A po zapadnięciu zmroku od wschodu łuna- dzieje się tak, jak Wisła "paruje" po upalnym dniu (tak mi się wydaje). Nie jest to bowiem zorza, choć kto wie, nie znam się na astronomii.
Kolejna samotna gwiazda- nie znam się i nie wiem jaka, ale wrzesień w tym roku obfituje w astronomiczne pokazy. Szkoda, że ani moja komórka, ani aparat nie są na tyle dobre, by robić nimi zdjęcia nocnego nieba, bowiem jest zachwycająco obsiane gwiazdami...
Poniżej bardzo ciekawy filmik: Niebo we wrześniu"
Jadwiga
Bajeczne zdjęcia, Jadziu.
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło
Podziwiam...
OdpowiedzUsuń<3