niedziela, 11 sierpnia 2013

506/ Historia pewnych prac...

Pamiętacie moi mili albumy, które robiłam przebywając w Anglii?...
Robiąc przegląd moich prac, post za postem, wspominając historie
ich powstawania, natknęłam się na albumy, którym poświęciłam dużo
serca i cierpliwości:


 Mogę mieć tylko nadzieję, że cieszy tych, którzy zostali nim obdarowani.
Powstały takie dwa podobne dla tej samej dziewczynki...
...niestety, ten album do dzisiaj nie doczekał się zapłaty :/
Nie wspomnę o karteczce, jako dodatku do albumu:


Też tak czasem macie?...
Zrobiłam też na zamówienie tej samej osoby, urodzinowy album dla chłopca
-niestety, też nie zapłacony- dostałam tylko 6 funtów na brystol :/
...a ci, którzy wyjechali do Anglii, opowiadają o sobie,
że teraz dopiero im się powodzi...
Pytam: czyim kosztem?... 
Albumem w całości nie miałam okazji się pochwalić, 
bowiem każda z jego stron była robiona na któreś z wyzwań
-chociaż to mi rekompensuje stratę...


Mam nadzieję, że trzylatek ma wklejonych mnóstwo zdjęć ze swoich urodzin?...
Wybaczcie- tak mnie jakoś naszło, bowiem żal mi jest tych ludzi :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)

3156/ Z potrzeby...

  Potrzebowałam szorstkiego wałeczka do rozmasowywania bolącego bicepsa, a ponieważ nie chciało mi się wędrować do sklepu medycznego, postan...