czwartek, 29 września 2016

1587/ powrót do żywych...

Kochani, wybaczcie tak długą moją nieobecność :/
Była ona powodowana nieznaną chorobą, która poważnie i a długo złożyła mnie z nóg.
 Mam nadzieję, że nie wróci już...
Nie czuję się jeszcze na tyle dobrze, by być super aktywną, ale na tyle, 
by kontaktować się z Wami, tu i na Waszych blogach.
Jak wiecie, przebywam u Córki w UK i to trochę potrwa...
Przybyłam tu bez kreatywu, toteż w tworzeniu będę nieaktywna; 
no, chyba że jakiś drobiazg ;)
Zabawę u Hubiki mam nadzieję nadrobić, 
natomiast może być gorzej z zabawami 
może być różnie- w zależności od wytycznych, bo mogę przecież zrobić coś z niczego...
W drodze do Córki porobiłam kilka zdjęć z promu,
którymi chcę się z Wami podzielić ;)
Panowała ciepła noc, spokojne wody i można było większość czasu spędzić na pokładzie :)

...i poranek dnia następnego ;)
 piękny wschód słońca
 Dobijanie do brzegów Anglii...
 ...piękne białe klify...
 ...i już jesteśmy na stałym lądzie ;)

Kochani, niewątpliwie stęskniłam się za Wami, 
a choroba uzmysłowiła mi, jak bardzo jesteście dla mnie ważni <3
Kocham Was Wszystkich bez wyjątku <3 <3 <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za wszelkie komentarze serdecznie dziękuję- szczególnie za te z cennymi uwagami... :) Dziękuję za Waszą obecność, za życzliwość i przyjaźń, która się rodzi z małych gestów- każdy bowiem z Was jest dla mnie wyjątkowy i cenny, który "kładzie" ślad na to, co robię, a co za tym idzie- na moją historię... :) Rozgość się zatem, miły gościu na moim blogu i zostań tu na dłużej :)

3156/ Z potrzeby...

  Potrzebowałam szorstkiego wałeczka do rozmasowywania bolącego bicepsa, a ponieważ nie chciało mi się wędrować do sklepu medycznego, postan...