Dlaczego post zatytułowałam: "Ucieczka"?... Bo to w pewnym sensie było ucieczką od jazgotu i zgiełku ulic, od szarej rzeczywistości betonowej pustyni...
Za namową przyjaciół- nie bez przekonywania mnie (bo tak żal było nic nie zrobić w kierunku scrapbookingu)- wczoraj postanowiłam wybrać się do Nich na działkę. I nie żałuję... Spędziłam bowiem przecudowne chwile, otulona nie tylko przyjaźnią, ale zapachem soczystej zieleni, ziemi zroszonej przelotnym deszczem, zapachem koszonej trawy i mnóstwa kwiatów pobudzających wzrok feerią barw... Przywitał mnie tam ogrom ptactwa- jego śpiew- żyjącego swoim życiem, obojętnego jakby na naszą obecność... Powitali mnie tylko zapraszający, ale także ich najbliżsi działkowi sąsiedzi :) Poczułam się jak ktoś wyjątkowy- mogłabym z tego miejsca powiedzieć, że mam szczęście do ludzi, o czym, prawdę mówiąc i tak wiem kilkunastu lat i nie mam ku temu wątpliwości :) Czas tak szybko zleciał, że żal było wieczorem wracać do betonowej pustyni- do rzeczywistości, gdzie wszyscy wciągnięci w wir codziennych wydarzeń, pędzimy jakby najszybszym pasem autostrady. Bywa, że w pośpiechu odbywamy rozmowy z bliskimi, a spotkawszy na ulicy przyjaciela, pytamy: "co słychać", i... nie czekając odpowiedzi- znikamy :/ A przecież wszyscy potrzebujemy odrobiny chociażby czasu na zaczerpnięcie oddechu, na refleksję, na to, by rozejrzeć się wokół i uchwycić w naszą pamięć otaczające piękno: w rzeczach, w ludziach, nawet w samych sobie... By usłyszeć śpiew ptaków, by zachwycić się różnorodnością form i zapachów otaczającej natury, by dostrzec mijającego nas człowieka- być może to nasz przyjaciel?... Bowiem w gruncie rzeczy wszyscy pragniemy ciszy i spokoju, akceptacji i zrozumienia... Wszyscy potrzebujemy przyjaźni- tej szeroko rozumianej: bezinteresownej i oddanej- bez zadawania sobie pytań: "a co ja z tego będę miał"... Odpowiedź każdy z nas znajdzie w swoim wnętrzu...
Zrobiłam też parę zdjęć, ale nie takich "wypasionych", zrobiłam parę zdjęć najmniej oczekiwanych- rzeczom, które zaledwie zauważalne, a które także potrafią wzbudzić w nas zachwyt...
Na początku posta zdjęcia Iwusia- przesympatycznego pieska moich przyjaciół. Poniżej działkowy kot obojętny na obecność psa, wykorzystawszy fakt, że ów śpi, postanowił odpocząć od swoich małych kociąt, których cichy pisk dochodził do naszych uszu z oddali.
I tycie, tycie bratki, każdy w innym kolorze, uśmiechające się
swoimi śmiesznymi oczkami do kamery aparatu fotograficznego...
Wypoczynek na łonie na natury - nieoceniony, a jeszcze w wyjątkowym towarzystwie to dopiero gratka! Jestem szczęściarą, bo mam ogród pod nosem i rankiem budzi mnie śpiew ptaków:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tytuł nie zapowiadał szczęśliwego postu, ale po przeczytaniu go widzę, ze odpoczęłaś i zrelaksowałaś się w miłym gronie przyjaciół na łonie natury :)
OdpowiedzUsuńPrzyroda i rozmowy ze znajomymi zrobiły swoje... naładowałaś baterie:-)
OdpowiedzUsuńJadziu - a ja klikając na posta otrzymywałam informację, że Twój blog został usunięty!!! I jeszcze ten tytuł..... Fajnie, że jesteś- zdjatka śliczne.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, taką wiadomość otrzymało też kilka osób, a wśród nich i ja- jakimś "cudem" zniknął ku mojej rozpaczy, a gdy go "odzyskałam" z pomocą wujka google ucieszyłam się jak dziecko z nowej zabawki... Przez jakiś czas byłam przerażona, ale dzięki Bogu wszystko było do odzyskania :)
UsuńTaka ucieczka jest często zbawienna. Dobrze mieć przyjeciól, którzy porwą Cię w siną dal. ;)
OdpowiedzUsuńPa, Ewa